3 sierpnia 2014

Chapter Ten



***


-W imieniu Boga, Niebiański Sąd uznaje oskarżoną, Anabell C. winną zarzucanego jej czynu zabójstwa człowieka i zatajanie istotnych informacji przed swoim podopiecznym, Carlosem Peną,  i skazuje ją na 5 lat pozbawienia wolności w czyśćcu  oraz nakazuje odebranie jej wszelkiej mocy, którą otrzymała stając się Aniołem Stróżem. Proszę zaprowadzić ją do celi- o ławę zastukał młotek i wszyscy się rozeszli.
-Nie! Nie możecie!- wydzierała się lecz nikt nie chciał jej słuchać. Została tylko ona i czworo Strażników. Po chwili pojawił się jeden z Archaniołów.
-Nie możecie mi tego zrobić! Ja muszę wrócić na Ziemię! Oni mnie potrzebują!- rzuciła się mu na szyję.
-Zrozum złotko, że twoi przyjaciele świetnie radzą sobie sami i są bez ciebie szczęśliwsi- warknął i chwycił dziewczynę boleśnie za ramiona. Odsunął ją na bezpieczną odległość i spojrzał jej w oczy. Zamilkła. Przestała płakać. Archanioł wprowadził ją w trans. Zaczął odbierać jej moc. Anabell czuja się jakby ktoś obdzierał ją ze skóry. To był potworny ból jednak nie umiała się poruszyć ani nic powiedzieć. Z każdą chwilą było coraz gorzej. W końcu Archanioł ją puścił. Upadła na ziemię jak szmaciana lalka. Rozpłakała się i zaczęła wrzeszczeć. Nigdy jeszcze nie czuła takiego bólu, takiej pustki w sobie. Archanioł odszedł a Strażnicy chwycili ją za ręce i zaciągnęli do czyśćca. Wrzucili ją brutalnie do celi powodując dodatkowy ból. Nigdy nie pomyślałaby, że tak właśnie wygląda czyściec. Pomieszczenie, cela, w którym się znajdowała było zupełnie puste. Idealnie gładkie ściany, drzwi zamykane na kilka zamków różnego rodzaju i tylko małe okienko przez, które dodatkowo obserwował ją jeden ze Strażników. Tu było o wiele gorzej niż w normalnym więzieniu. Anabell oparła się o ścianę i przymknęła oczy. Chciała zapaść w śpiączke i obudzić się dopiero po tych 5 latach. Gdyby to było możliwe wolałaby umrzeć niż tu siedzieć. Coś było nie tak i doskonale o tym wiedziała. Niebiański Sąd nie powinien tak postąpić. Gdyby tylko wiedziała jak się stąd wydostać... w tym momencie zasnęła, a przynajmniej tak jej się wydawało. Znalazła się w znajomyn lesie. Był środek nocy. Nagle zza krzaków wybiegł Logan. Był cały umazany krwią. Padł na ziemię i zaczął płakać.
-Loguś...- Anabell podeszła do niego i delikatnie pogłaskała po włosach. W tej samej chwili łzy wampira zamieniły się w krew. Padała na ziemię gęstymi kroplami tworząc niewielką kałużę. Dziewczyna wpadła na pewien pomysł. Umoczyła palce w krwi i nabazgrała szybko napis. Zastanawiała się czy się podpisać. Zdecydowała że napisze tylko "AC" i gdy tylko to zrobiła znikła. Znów siedziała w celi. Wszystko było by normalne gdyby nie to że palce miała brudne od krwi. Nie swojej krwi... 




Kiedy człowiek usłyszy coś szokującego przechodzi przez kilka etapów. Najpierw stoi w miejscu, nie rusza się, próbuje to pojąć. Następnie dociera do niego wszystko i wtedy albo wybucha płaczem, albo chce ukryć wszystko w środku. Po tem etap intensywnego myślenia. Człowiek myśli o wszystkim, próbuje uciec od tego, szuka dobrego wytłumaczenia dla całej sytuacji. Gdy w końcu zrozumie swoją głupotę rozpoczyna się złość i agresja. Wszystko go denerwuje, ma ochotę coś rozwalić, kogoś pobić. Nadpobudliwość bardzo szybko mija. Człowiek staje się pusty w środku. Bez jakichkolwiek emocji. Zaczyna szukać winnego dla całej tej sytuacji. Kiedy go nie znajdzie obwinia siebie. Przechodzą mu przez głowę myśli samobójcze. Użala się nad sobą, popada w depresje, niekiedy nawet w obłęd, sięga po używki. Mija pewien okres czasu. Z pozoru wszystko wraca do normalności. W środku jednak człowiek bije się z myślami. Nadal nie wie co jest dobre a co złe. W końcu odważy się komuś wygadać. Wszystkie emocje wychodzą na zewnąrz i w końcu zaznaje spokoju. Dopiero teraz jego życie znów może w pełni wrócić do normalności. U Nadnaturalnych jest inaczej. Liczba etapów drastycznie się kurczy. Szok. Złość. Znalezienie winnego. Zabójstwo. Spokój. U nielicznych występóją również wyrzuty sumienia. Dwa różne schematy dotyczące dwóch różnych gatunków. Jednak jest cecha wspólna. Zarówno człowiekowi jak i Nadnaturalnemu przyjdzie kiedyś za to zapłacić. Jedna decyzja, która może zaważyć na całym ich przyszłym życiu...




Słowa nagle zawięzły mu w gardle. Dotarła do niego cała powaga sytuacji. Zabił. Zabił kogoś kogo kocha. Zrobił dokładnie to samo co On. Nie, on nie zostanie potworem. Spłaci swój dług w inny sposób. Zmieni się. I nakłoni do zmiany innych. Musi to zrobić. Dla Niej. Dla siebie. Życia już nikomu nie zwróci ale dzięki temu upora się z bólem. Rozpocznie całkiem nowe życie. Nawet nie wie jak bardzo świat chce go jeszcze ukarać. Nie wie, że to dopiero początek jego cierpienia. Zmieni się i to mu pomoże przetrwać. Spełniła swoje zadanie choć nie koniecznie takim sposobem jakim chciała. Ona zostanie za to ukarana. On może żyć dalej i spróbować wszystko naprawić. Wszystko zmienić. Na lepsze oczywiście. Lecz nie będzie zmiany bez poświęcenia. Co On poświęcił? Rodzinę, miłość, szczęście. Co jeszcze musi poświęcić? Siebie. On jest kluczem do sukcesu, do nowego lepszego życia. On jest najważniejszym pionkiem w grze. Od Niego zależą dalsze losy Ziemi i wszystkich istot na tej planecie. Od Niego  zależy czy Ona powróci. Niby wszystko układa się w jedną logiczną całość, jednak On jeszcze tego nie rozumie. Jeszcze nie zna świata Nadnaturalnych ale go pozna. Dowie się wszystkiego co mu potrzebne i ocali ją, ocali ich, ocali siebie. Powiedział to w końcu.
-Anabell nie żyje. Zabiłem ją.




Łowcy nie wiedzieli co zrobić, co myśleć. Po chwili namysłu odezwał się Olivier.
-Tak po prostu ją zabiłeś? 
-Poprosiła mnie o to
-Ciekawe... czy stało się coś jeszcze?
-Abbi wróciła- szepnął i z cienia wyszła dziewczyna. Olivier nie poznał jej w pierwszej chwili. Urosła i to bardzo. Zmieniła się. Zresztą ostatni raz widział ją jak była zaledwie czteroletnim dzieckiem. Wtedy umarła. Jednak teraz stoi przed nim. Żywa.
-Witaj Olivierze. Przypuszczam, że teraz ty tu rządzisz- przywitała się
-Ty żyjesz- odparł nadal w szoku.
-Owszem i mam się dobrze. Może gdzieś się schowamy? Nie chciałabym znowu umierać, a to jest bardzo prawdopodobne biorąc pod uwagę to, że o śmierci Anny niedługo dowie się jej brat i ten nieobliczalny wampir- stwierdziła. Wszyscy się z nią zgodzili. Ich dom spłonął i nie mają broni ani schronienia. Na razie. Na ich szczęście właścicielka jedynego baru w miasteczku prowadziła również pensjonat i zgodziła się udostępnić im kilka pokoi. W samą porę...




Wampir wpadł w szał. Tym razem błagania Kendalla nie pomogły. Zniknęły wszelkie zahamowania. W zaledwie kilka sekund przebiegł dystans dzielący go od byłego domu Łowców. Teraz zastał tam jedynie popiół i resztki drewnianej konstrukcji. Powróciły bolesne wspomnienia." Pożar. Wszechobecny ogień. On i jego bohaterka. Uratowała go za cenę własnego życia." Nagle ich dostrzegł. Trzech Łowców ładowało pistolety resztką drewnianych naboi. Nie zdążyli. Logan rzucił się na nich połyskując szkarłatnymi oczami. Jednego pozbawił serca, drugiemu oderwał głowę, trzeciemu wgryzł się w tętnicę szyjną. Nie pozostawił ani kropelki krwi w jego ciele. To za mało. Ruszył dalej, w stronę miasta. Czuł ich strach. Wiedział, że gdzieś się chowają. Nie znalazł ich. Nagle kogoś usłyszał. Jakaś pijana dziewczyna wracała do domu z imprezy. Musi się tym zadowolić. Zaszedł ją od tyłu i wgryzł się w jej szyję. Umazał się krwią ale w tej chwili nie było to istotne. Postanowił zostawić ostrzeżenie. Zostawił dziewczynę żywą a jej krwią napisał na najbliższym budynku "Znajdę was". Wampir nawet nie wiedział jak blisko swojego celu się znalazł. Budynek, na którym pisał bym bowiem pensjonat. Wrócił do lasu i trochę ochłonął. Łza za łzą spływały po jego policzku kapiąc na leśne poszycie. Wstrząsały nim dreszcze a szloch stał się jeszcze głośniejszy. Poddał się. Usiadł na ziemi i czekał na śmierć. Nie miał zamiaru się z tąd ruszać. Wbił zamglony wzrok w ziemię i doznał szoku. Płakał krwią. Krwią, która na ziemi ułożyła się w napis. Napis, który zapamięta do końca swego marnego żywota. Napis, który w jednej chwili go otrzeźwił, dał mu siłę dzięki której wróci do normalności.

"Bądź silny. Cokolwiek się stanie nie poddawaj się. AC"


***

Hejka kochani! Przepraszam, że rozdział tak późno ale wakacje są i tak dalej.. W każdym razie chciałabym podziękować wszystkim, którzy odwiedzają tego bloga i czytają notki. Mamy już 696 wyświetleń! Dziękuję wam bardzo! Czekam na komentarze i życzę miłych wakacji,

Ni Na xoxo

1 komentarz: