23 marca 2014

Chapter Six



***



Po całym zamieszaniu z tym młodym Łowcą Kendall postanowił zabrać swojego przyjaciela na parę dni w góry. Bał się, że po stracie przyjaciół, wampir znów wyłączy swoje człowieczeństwo i stanie się potworem. Nie chciał tego. Pamiętał jak ostatnio musiał się namęczyć aby go odzyskać. O mało co jego siostra nie przypłaciła tego życiem. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i obydwoje na tym zyskali.


30 Maja 2005, California



Nad słonecznym Los Angeles zapadł mrok. Całe miasto już spało i tylko kluby nocne tętniły życiem. W jednym z nich  siedział młody wampir. Oparty o blat pił Burbon. Z fascynacją przyglądał się młodym dziewczynom chcących się zabawić. Gdy już upatrzył sobie idealną ofiarę zaciągał ją na tyły budynku i wbijał kły w jej szyję. Pił do ostatniej kropli krwi. Ciała ofiar chował w kontenerze na śmieci a za dnia wywoził je do lasu i zakopywał. Tak działo się dzień w dzień, przez cały rok, aż pewnego dnia do miasta zawitał wilkołak. Wampira ucieszyła ta wiadomość. W końcu miał okazję sprawdzić się w walce. Jak zwykle przyszedł do ulubionego klubu i czekał na przeciwnika. Do środka wszedł wysoki blondyn. Podszedł do baru i zamówił Burbon. Nie wiedząc co go czeka usiadł obok wampira. Blondyn był bardzo przybity. Wczoraj zmarli jego rodzice i musiał to jakoś odreagować. Stwierdził że bar to idalne miejsce na zatapianie swoich smutków w alkoholu. Po krótkim czasie między naturalnymi wrogami nawiązała się rozmowa. Chłopacy bardzo się polubili. Do wampira powoli zaczęły docierać odczucia takie jak sympatia, przyjaźń, ciepło, współczucie. Jego człowieczeństwo powracało. No... tylko w pewnym stopniu, bowiem kiedy młoda dziewczyna zjawiła się w barze jego oczy zmieniły barwę. Zapach krwi tej biednej istotki całkowicie zawładnął jego umysłem. Zostawił nowego przyjaciela pod pretekstem pójścia do toalety.  Zaszedł od tyły swoją następną ofiarę i zatkał jej usta aby nie krzyczała. Wyprowadził ją na tyły lokalu aby nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Szepnął jej do ucha aby się nie bała i powoli zatopił kły w jej szyi. Krew była wyśmienita. Logan nigdy wcześniej nie pił czegoś tak pysznego. Nie przedział tylko jednej rzeczy. Blondyn, jak na wilkołaka przystało, miał wyostrzone zmysły i wyczuł, że dzieje się coś złego. Pobiegł za wampirem i odciągnął go od dziewczyny.
-Zostaw ją! Nie jesteś potworem!- krzyknął. Wampir roześmiał się. Że niby on nie jest potworem?
-Koleś, jestem wampirem, muszę coś jeść.
-Ale to nie znaczy, że masz ją zabić! -zdenerwował się wilkołak. 
-Kendall... daj spokój- do rozmowy wtrąciła się dziewczyna. Była ona bowiem siostrą blondyna. Wampir roześmiał się. Nie zdawał sobie sprawy z tego co się właśnie dzieje. Brunetka podeszła do niego i delikatnie pocałowała. Logan automatycznie przygwoździł ją do ziemi. Dziewczyna zaczęła się dusić. Z oczu wampira nagle spłynęły łzy. Ten krótki moment wystarczył na przełączenie pstryczka. Logan odzyskał swoje człowieczeństwo. Natychmiast póścił dziewczynę i spojrzał z przerażeniem na blondyna. Uciekł. Nie mógł z nimi normalnie rozmawiać po tym co przed chwilą zrobił. Uczucia, sumienie.. wszystko uderzało w niego ze zdwojoną siłą. Zatrzymał się w lesie. Przypomniał sobie twarze osób, które zabił w ciągu swojego życia, przypomniał sobie ilu ludzi skrzywdził. Był potworem. Złamał obietnicę daną bliskiej osobie. Zabijał dla przyjemności. Bolało. Bolało go wszystko, a najbardziej serce. Ktoś taki jak on nie powinien chodzić po Ziemi. Łzy lały się jak woda z kranu. Cierpiał i nikt nie mógł mu pomóc. A przynajmniej tak mu się wydawało. Kendall zaprowadził ledwo żyjącą siostrę do domu po czym ruszył na poszukiwania Logana. Polubił go bardzo i chciał mu pomóc. Przemienił się w wilka i podążał tropem aż do lasu. Tam przybrał spowrotem  ludzką postać i podszedł do wrzeszczącego z bólu i bezradności wampira.
-Logan, popatrz na mnie. Będzie dobrze, słyszysz? Nie jesteś potworem. Zapanujesz nad tym. Jesteś silniejszy od pragnienia. Skup się stary!- poklepał go po plecach. Wampir zacisnął pięści. Skupił się na jednym uczuciu i powoli się uspokajał. Oddech powrócił do normy, mięśnie się rozluźniły, przestał płakać. Powoli podniósł się z ziemi. Spojrzał na blondyna z wdzięcznością i przytulił go. Skupił się na przyjaźni, która trwa pomiędzy nimi aż do teraz i z każdym dniem staje się mocniejsza.

***

Dziś króciutki rozdział a to dlatego, że kolejny będzie o wieeele dłuższy. W bohaterach pojawią się trzy nowe osoby. Bardzo proszę wszystkich czytelników o komentarze. Życzę miłego tygodnia,

Nina xoxo

2 komentarze:

  1. Łoooo, jakie ciekawe. Przyjaźń między wrogami, silniejsza od natury. Niecierpliwie czekam nn :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Dłuższy?! Już sie doczekać nie moge! CZekam xo

    OdpowiedzUsuń